|
Miłość, miłość... To w telewizji czasem pokazują. Jak się kochają, albo mówią, że się kochają...
A MY JAK DZIECI sł.Jonasz Kofta
Wiosennej burzy zielona grzywa Horyzont smuży bruki obmywa A my na przeciw A my na przeciw Jak dzieci
Skaleczy serce bolesna drwina Świat się nie kończy i nie zaczyna A my na przeciw A my na przeciw Jak dzieci
Oby nam dane było najwięcej Otwarte oczy i czułe serce A my na przeciw A my na przeciw Jak dzieci
Jest frasobliwa radość istnienia Kto nie przeżywa świata nie zmienia A my na przeciw A my z nadzieją A my jak dzieci Niech nas wyśmieją My pomachamy do nich z daleka Tak długa droga jeszcze nas czeka
BEZ MIŁOŚCI Ks. Jan Twardowski
czystość ciała czystość rąk pana przewodniczącego czystość idei czystość śniegu co płacze z zimna wody co chodzi nago czystość tego co najprościej
i to wszystko psu na budę bez miłości
BIAŁO-CZARNA PIOSENKA sł. Grzegorz Kolasiński
dzień się stary na obłokach ścieli w twoich oczach głębinowy strach czerni pełno, brak jest tylko bieli bieli, która tak kochała nas bieli, która tak wierzyła w nas
jednej nocy tyle dni przybyło czarno-biały, biało-czarny slajd jasne zgasło, ciemne znów ożyło jasne zgasło, słońce zaszło w nas jasne zgasło, słońce zaszło w nas
słuchaj zimo, drogi śniegiem ścielisz w białą pościel przeobrażasz czas smutku jednak nigdy nie wybielisz czerni, która tak bolała nas czerni, która tak bolała nas
CUD sł.Daniel Gałązka
Pytasz co jeszcze się stanie Jaki to wszystko ma cel Dokąd prowadzi ta droga Nie staraj się poznać jej
Boisz się, że stracisz wszystko Że Bóg zabierze ci co masz To co tak kochasz kim jesteś Zostaw strach...
Miotasz się, bo wisisz pomiędzy Czujesz i męczysz się skrycie Stoisz jak struna napięty I płaczesz bo płynie ci życie
Spójrz ile masz I przestań patrzeć w przód Weź to jest Twój na dzisiaj cud
Spójrz ile masz I przestań patrzeć w przód to jest twój cud na dzisiaj.
DAJ MI CZAS sł. Piotr Brymas
Jeśli czekać jeszcze możesz Po tym jak mnie dobrze znasz To ja sobie to ułożę Daj mi czas
Żeby mogło jeszcze trwać Co umiało każde z nas Sobie dać Daj mi czas
To co było traci smak Aby można znów do gwiazd Nie jak teraz blisko dna Daj mi czas
Żeby każde nasze razem Było jak ten pierwszy raz Byśmy się nie bali marzeń Daj mi czas
Jeśli czekać jeszcze możesz Jakiś powód tego masz To już więcej mi nie złorzecz Daj mi czas.
SŁOŃCE sł. Jonasz Kofta
Za długo milczę Pewnie chcesz Usłyszeć coś ode mnie Właściwie wszystko jedno co Byle słuchało się przyjemnie Po co wspominać Padał deszcz A ty wybiegłaś ku mnie Po co powtarzać Sama to wiesz A ja rozumiem Nie będę pytał cię o zdrowie Ani czy drażni cię Ta plucha Bo to, co właśnie teraz powiem To bardzo ważne
Słuchaj: Małe jasne - to jest piwo Duże jasne - to jest słońce Mała czarna - to jest kawa Duża czarna - to jest noc Noc odchodzi, słońce wschodzi Chyba nam go nie ubyło Mała miłość - to nic nie jest Duża miłość - to jest miłość
Łatwo się zgubić Wielki świat I tyle rzeczy na nim I nie jest wszystko jedno co Mówią do siebie zakochani Co jest coś warte, A Co kłamie Bez tego miłość Bywa krucha Więc proszę, naucz się na pamięć To takie proste
Słuchaj: Małe jasne - to jest piwo...
SŁUCHAJ sł. Piotr Brymas
Słuchaj, ja Cię jeszcze w serce biorę, Biorę Cię w serce na pamięć. Choć może nas ponieść ten koniec Choć może przestraszyć ten kraniec.
Zerwiemy się jeszcze w tę miłość, Jak żyje się przed samą śmiercią, Jakby się życie sprawdziło Tą lepszą do życia, częścią.
Od szczęścia traci się pamięć, Więc szczęście może poczekać. Ze smutku to w sercu granie, To z żalu, chce się człowieka.
Szczęście to stan jest pod skórą, W którym się wszystko już nudzi Takim jak my, co próbują, Bez szczęścia trafić na ludzi.
DOBRZY LUDZIE sł. Piotr Brymas
Tu mieszkają dobrzy ludzie Trochę krzyczą, trochę błądzą Dobrzy ludzie, światu radzi Dzień witają ciszą mądrą.
Bez świętości i przegięcia, Balu, fety, maskarady Bez wszelkiego w łbach pojęcia Dobrzy ludzie do porady.
Choć tak wiele ich obchodzi Są, tak zwani dyletanci Mogą umrzeć, mogą pożyć Życie karci ich i niańczy
Trochę robią oprócz spania Wciąż czekają na rozmowę Mają słabość do kochania I na przyjaźń z kimś umowę
Więc poszukaj gdzieś ich wzroku Może żyją całkiem blisko Gdzie rozdają szczery spokój Ludzie dobrzy ponad wszystko.
KIEDY JEDNO NIE TRAFI NA DRUGIE sł. Piotr Brymas
Kiedy jedno nie trafi na drugie, Nie pamięta, jak do tego doszło. Zostaje życie za głośne, za długie I pretensje, że serce poniosło.
Kiedy jedno się ślepo zapatrzy, Odnajdzie w drugim początek i kres. To tak tęskni zapomnieć i ślad zatrzeć, Bo być nie ma dla kogo, a jest.
Bo gdy życie na jedno powróży, Wczyta w serce się, w ręce i w fusy. To choć całą nadzieję da zużyć Nikt nie musi go kochać, nie musi.
Kiedy drugie przeżyje jak chwilą. Ogień, który w nas trwale zaprószy. To nie uzna nam tego za miłość Choć to każe bez celu się włóczyć.
Kiedy drugie się nami posłuży, Naszą ciszą i ciałem i śmiechem, Jak zabawą, przygodą bez dłużyzn To się wszystko wydaje dalekie.
DOTYKAM DACHÓW sł. Piotr Brymas
Dotykam dachów z miejsca siedzenia Chociaż się w oczach światło wykrusza I cała pamięć idzie na przemiał Jedyna, którą się jeszcze rusza
Tym lewym śmiewym i prawym łzawym Dotykam życiem dachów na przemian Śmiertelnie mnie zaskakują sprawy Ciut, poważniejsze niż punkt widzenia
Miłość się często zamyka drzwiami Dachem zamyka się bliżej nieba Coś nie domknęło, się między nami Czego się skończyć ze sobą nie da
Dotykam dachów z miejsca marzenia O sprawach z szeptów, sprawach z pogłosów Tylko tych obcych spraw z przemilczenia Nigdy do końca dotknąć nie sposób
Bezruch, ćwiczenie dla porzuconych Żeby czymkolwiek obrosło serce Życie ma czasem sklejone strony Których nie wolno czytać na szczęście
Dach, to w rozpaczy jest jakaś droga Można wyprawiać z nią prawie wszystko Zajrzeć w horyzont, wspiąć się i schować Tylko nie można spaść z niej za nisko
JEDZĄ PTAKI CZARNY BEZ sł. Piotr Brymas
Jedzą ptaki czarny bez Ścieżką filozofów Wszystko, co się stało gdzieś Tu wyjaśnia powód
Będziesz jeszcze długo szedł I pochowasz bliskich Stała Bóg i stała zmierzch Pamięci przebłyski
W nowych miejscach każdy gest Udaje znajomość Jakby wiedział jak ma wieść Zawsze znaną drogą
Kwitnie jaśmin gdzie byś był I rozpiera przyszłość W chociaż jednej z twoich żył Pulsuje pomyślność
W chociaż jednej z twoich sił Dźwiga się początek I w cokolwiek byś się krył Poniesie cię prądem
JEŚLI MIŁOŚĆ Ks. Jan Twardowski
Najpierw nie chcieli uwierzyć więc mówili do siebie że ich miłość za wielka nieobjęta jak liście za wysokie za bliskie potem że to nieprawda przecież tak jest ze wszystkim
lecz Ty co znasz ptaki po kolei i buki złote wiesz że jeśli miłość to tak jak wieczność bez przed i potem
JUŻ JESTEM SPOKOJNY sł. Jonasz Kofta Nadmorskich ogrodów Ściemniały już nieba Latarnie się jarzą po świt Już jestem spokojny I nie mów ,nie trzeba O naszej miłości Już nic Już jestem spokojny Zamieńmy na przyjaźń Nieufność , namiętność i lęk A senne miesiące w nas będą przemijać A czas nas zasypie jak śnieg
Nadmorskich ogrodów Ściemniały już nieba Tak długo nam czekać do zórz Już jestem spokojny I nie mów, nie trzeba O naszej miłości Nic już
NIC Ks. Jan Twardowski
Stale powtarzamy w kółko na niebiesko życzę ci wszystkiego najlepszego. A przecież nie tylko najlepsze pomaga i to co najgorsze nie jest najgorsze
Jakie to dziwne tak bolało, nie chciało się żyć A teraz takie nieważne niemądre jak nic
NIC NIE WIEM O SOBIE sł. Piotr Brymas
Nic nie wiem o sobie O Tobie nic nie wiem I to nic wystarczy Nie będzie nam lepiej
Tylko trochę łatwiej Delikatnie pewniej Że to nic za ważne By nie chcieć, nic więcej
Nic, z niczego, w niczym Dzieje się bez końca Bez istotnych przyczyn Wszystkiemu się oddać
Uczyć się wszystkiego Dziwić się cichutko Że z niczego tyle I, że nie na krótko
Przecież nie zgadniemy Co w nas świeżo kwitnie W nic się wpatrujemy To wcale nie przykre
Więc jak mnie poznajesz Jak odróżniam Ciebie Tak mi się wydajesz Jak ty nie chcesz wiedzieć
Nic, z niczego, w niczym...
NIE JESTEM POETĄ sł. Daniel Gałązka
Gdy na koncercie grał raz bard we mnie coś drgnęło, zimny pot wtedy pomarzyć byłem wart ... bo
Ja naprawdę nie umiem pisać wierszy
Wielu poetów płody znam i bez przymusu, zachwycam się lecz, gdy jak oni, pragnę sam...
Ja naprawdę nie umiem pisać wierszy
Gdy myśli te nurtują mnie to nie wiem sam i boję się więc ciągnę myśl zaczętą wpierw lecz...
Ja naprawdę nie umiem pisać wierszy
Wybaczcie moi mili fakt że skład, że rym, że kruchy takt O! Chyba pierwszy rym. - Pierwszy.
Czy ja naprawdę nie umiem pisać wierszy?
SZALIK sł.Piotr Brymas
Mróz jest jak przyjaciel Bo przez rzekę łatwiej Zimę przejadę raczej Zimą się nie zatnę.
Światło latarń w śniegu Jak w oknach z dzieciństwa Bóg się rodzi w biegu Na zmarzniętych liściach.
Stoimy w kożuchach I chce nam się palić Kolędą ktoś chucha Serce grzeje szalik.
Kiedyś się do domów Zaprosimy ciepłych Teraz sercu pomóc Może dotyk wełny.
Mamy jeszcze wiary Że ktoś nam wybaczy Ten na sercu szalik Przeciwko rozpaczy.
Życie jak wigilia Życie jak przedmowa Czekamy co przyjdzie Po kolędy słowach.
TAKĄ CIĘ WYMYŚLIŁEM. sł. Jonasz Kofta
Jesteś tu przy mnie Noc się chyli Nad ranem bywa nieprawdziwie Jesteś tu przy mnie Trochę cię dziwi, Że ja niczemu się nie dziwię A znamy się od godzin pięciu Nieprawda ! Czy się nie domyślasz, Że zagarnąłem cię pamięcią Na długo przed tym zanim przyszłaś?
Taką cię wymyśliłem Gdy okno bielało nad ranem Wszystkie w tobie zmieściłem Wiersze nie napisane Najlepiej jak umiałem
Z każdym uśmiechem, gestem Tylko nie powiedziałem Że jesteś
Taką cię wymyśliłem Nad stołem zalanym winem Gdy twoje zdrowie piłem W niejedną szarą godzinę Za chwilę noc upadnie Spojrzyj kochanie - dnieje To chwila gdy najładniej Istniejesz
Taką cię wymyśliłem Wśród tylu słów bezimienną Kiedy ciszy motywem Niebo szarzało nade mną Kiedy za dużo chciałem W swoim łagodnym obłędzie Wtedy nie przewidziałem Że będziesz
Los dobrze się ze mną obszedł Przy tobie wszystkiemu sprostam Tylko o jedno cię proszę Pozostań
TO KONIEC sł. Grzegorz Kolasiński
nawet ocean nie może wypełnić po tobie odbicia (głębokie jest morze dla wiatru głęboko tu bez ciebie dzisiaj)
i wiatr nie zastąpi oddechu brakuje go bardziej codziennie (pozrywał dziś wiatr kilka liści twój oddech połamał coś we mnie)
nie ma już słońca - to koniec ty jedziesz, odjeżdżasz wciąż dalej (słońce opali ci twarz na popiół bez ciebie się spalę)
TROCHĘ WIĘCEJ ODWAGI sł.Grzegorz Kolasiński
trochę więcej odwagi nam by się przydało jedna druga to za mało trochę więcej odwagi by sprawy wziąć w swe ręce więcej odwagi - nic więcej
bo gdy się czeka to przez palce czas przecieka i co chwilę jak motyle ginie coś
a gdy się chodzi coś tam wewnątrz nas się rodzi tak codziennie naprzemiennie nowy głos
powietrza więcej nam trzeba, oddechu czystego głosu pełnego chcemy też więcej pomieścić czystej treści w tej piosence więcej treści - nic więcej
Ref.
oddechom przestrzeni potrzeba kosmosu w kilku metrach żyć nie sposób pragniemy też by nasze wiersze chciały jeszcze więcej ale o tym, w innej piosence
TRZEBA NIC NIE MIEĆ ŻEBY WRÓCIĆ ks. Jan Twardowski
Można mieć wszystko żeby odejść czas młodość wiarę własne siły świętej pamięci dom rodzinny skrzynkę dla szpaków i sikorek
miłość wiadomość nieomylną że nawet Pan Bóg niepotrzebny
potem już tylko sama ufność trzeba nic nie mieć żeby wrócić
WIELKI PIĄTEK sł. Jan Lechoń
Kobieta, której nie stać na kir i żałoby, Lecz z której twarzy czytasz całą Mękę Pańską, Jak senna w Wielki Piątek idzie Świętojańską I dziecko wynędzniałe prowadzi na Groby.
I nagle zobaczyła: zamiast kwiatów - skała I nie pachną hiacynty, nie widzi przybrania I wtedy ta kobieta kamienna zadrżała, Że może po tej śmierci nie być zmartwychwstania.
Lecz oto dźwięk przecudny spłynął w ciszę głuchą, I z chóru zstąpił lekko anioł urodziwy, I tej trupiej kobiecie powiedział na ucho: Im cud jest bardziej trudny, tym bardziej prawdziwy. BEZSIŁY sł. Piotr Brymas Są takie bezsiły Prawdy, wstydy złudzeń Stan mocno pochyły Nieważki jak ludzie. Nie ma się co czepiać Nikt się nie utrzyma Przekręca się ziemia I odsłania finał. Są takie bezsiły Między mną a Tobą Wchodziliśmy obcy Wychodzimy sobą. Nie ma co narzekać Czas się szybko łamie Każdy gdzieś przeciekał Kiedy zajrzy w pamięć. Ref. Nosimy bezsiły Stany ratunkowe Bez nich sami sobie Najwięksi wrogowie. Nosimy bezsiły W za gorącej głowie Jak dotyk cierpliwy Jak Bożą podpowiedź Są takie bezsiły Bieguny człowieka Zanim się skończymy Pozwolą przeczekać Nie ma się co ścigać Dyscyplin co losów Każdemu ten wynik Na który miał sposób. Są takie bezsiły Wyjścia awaryjne, W których, prawo przeżyć Ma to, co nie pilne Nie ma co udawać, Że się wszystko może Im się bardziej spala Tym się gaśnie gorzej. *** (JA ŻYWY) sł. Piotr Brymas Ja żywy, ja zmarły Dwaj co się dotarli Łatwo żywić zgodę Gdy się patrzy Bogiem Cień głosu i czasu Chroni mnie w dwójnasób Nadczynność chaosu Krótkowzroczny oszust Ref. Ten stan mi wypada, W którym Bóg się zadał Niebowiary dystans, Wciąż droga, a przystań. Na teraz, na wiecznie Żyję podopiecznie Wbrew ziemskiej logice Ośmieszam nerwice Od ślizgu ocala Modlitwa i calak To dowolnych radość Słabością na słabość. TAKI HORYZONT sł. Sergiusz Stańczuk może jest taki horyzont na końcu świata lub tuż obok z niewiary, wiary, z nikąd nade mną w tobie nad tobą
może jest gdzieś taki ląd w posagu pięciu wymiarów za progiem lub nie całkiem blisko stąd z zamiarem wszystkiego lub bez zamiaru
ref. dobra jest ta chwila czas na każdej z dróg to co znam przemija po śladach własnych stóp
może jest gdzieś taka dal o której można by coś sądzić pod stopą, za morzem, w nas tam gubić się , znajdować, pobłądzić to dar RODZĄ SIĘ DZIECI Sł. Piotr Brymas
Rodzą się dzieci Z szans i ze sparzeń Półdniem, północą Tak, jakby z marzeń Dzieci się rodzą, Pijącym duszkiem Te co ich zwodzą prawdy goluśkie Rodzą się dzieci I to jest właśnie Jedyny sprzeciw Że życie gaśnie
Dzieci się rodzą W życia wyjątkach Trochę przed nikim Trochę po kątach Dzieci się rodzą Żeby nas chronić Na niby w ciemno Na pozór po nic Rodzą się dzieci I to jest właśnie Jedyny sprzeciw Że życie gaśnie
Dzieci się rodzą Tak, jakby zgadły Że w nas pogodzą Święte z upadłym Dzieci się rodzą W słabościach nagłych Naszą niezgodą Dla rąk upadłych
*** (WIE PAN) sł. Piotr Brymas
Wie pan Ja tak długo Utrzymuję się przy życiu Przepaść Wciąż udaje mi się przekroczyć i wyczuć Czekam I to daje Obietnicę braku nudy Rzeka też tak płynie kiedy rwie, mijając skróty Przekaz Mój, pan nazwie Odkrywaniem dziury w całym Wie pan Ja na życie Właśnie, po to się pisałem Gdzie tam Mi do dużych Filozofii papierkowych Nietakt? Potraktować Życie jakby było z głowy Bieda Nawet miła Byle ktoś masował skronie Nie da Człowiek jej się Kiedy czyjeś czuje dłonie Sprzedam Chyba wszystko Proszę pana, oprócz siebie Heban Kiedy myślę O postawie, nie o drzewie Wie pan Dobrze było Spotkać pana ten raz w życiu Niechaj Ta rozmowa Też zostanie, w nas niby cud KIEDY SIĘ BÓG POCHYLIŁ sł. Piotr Brymas
Choć stopniał w nas już cały śnieg Do ostatniego płatka To cieszy ten szczęśliwy zbieg Że chleb jest do opłatka
I myśli takie z dobrych lat Co się trzymały nieba Że rzeczy są co dzielą tak A to je dzielić trzeba
I oczy które w żadnym z nas Spojrzenia już nie przerwą Ta cała prawda z naszych Mam Jak miłość to na serio
I idzie człowiek w świętą noc Z nadzieją że ma tyle Bo kiedy pamięć jest i chleb To znak że się przeżyje
I idzie człowiek głos mu drży Bo śpiewa jak uczyły Pleść trochę dobra trzy po trzy Na ile znajdzie siły
Znowu rozdawać jak się da Miejsce po wiecznie żywych I życia sens jaki się ma Kiedy się Bóg pochylił
*** ( TACY MY ZNIKĄD) sł. Piotr Brymas
Tacy my znikąd Tacy co znikną A ktoś nam serca Do nieba przytknął
I ośmieszeni Tą przychylnością Słyszymy jak w nas Miłości rosną
Między powstydem A wiecznym świtem Wciąż wynurzamy W nas Atlantydę
A kiedy rośnie W Tobie i we mnie Znów zatapiamy Ją, bezimiennie
Tacy my znikąd Tacy po zawsze Jakby w nas życie Ożyło jasne
Niezagłuszeni Przez nasze cisze Skądś nagle wiemy Co mamy słyszeć
I gdzieś za światem Po czułej stronie Ktoś, tej miłości Odbiera koniec
I znów wynurza Po Tobie po mnie Tej Atlantydy Naszej historię
*** (TO BYŁA BARDZO POTRZEBNA MIŁOŚĆ) sł. Piotr Brymas
Zostaje już się z tym pogodzić, Chociaż to wciąż tak serce chłodzi. Zostaje tylko cieszyć się tym, Że weszliśmy w to jak w dym.
I wszystko sobie już przebaczać, Chociaż się raczej nie powraca. Będzie się jednak dzieciom mówiło, To była bardzo potrzebna miłość.
Ref. To była bardzo potrzebna miłość Dla młodych ramion, młodych oczu. Serce ją bardzo łapczywie piło I teraz jeszcze daje to poczuć.
To była bardzo potrzebna miłość Ciągle musimy tak ją nazywać Inne miłości nasze przeżyła I nadal mogłaby nam się przydać.
Żeby udało się złagodzić To wszystko, co pamięci szkodzi. Żeby udało się wybielić To, co potrafi dzielić.
Trudno, że strach znowu pokochać. Wola w nas krótkowzroczna i płocha Jakby czas, jakiś, nami tak rządził, Że nam do innych kazał pobłądzić.
Ref. To była bardzo potrzebna miłość Dla młodych ramion, młodych oczu. Serce ją bardzo łapczywie piło I teraz jeszcze daje to poczuć.
To była bardzo potrzebna miłość Ciągle musimy tak ją nazywać Inne miłości nasze przeżyła I nadal mogłaby nam się przydać.
KOCHANA sł. Piotr Brymas Kochana, tak się ubierasz W prawdy i tajemnice, Że nawet jesteś nieraz, Kiedy na Ciebie liczę.
Kochana, człowiek tak się Samotnie w Tobie, kocha, Że aż powoli gaśnie Bez Ciebie gdzieś po nocach.
Na lęki i bojaźnie, Wystarczy mi, że patrzysz. Bo już jest nieco raźniej Kiedy dwa serca na krzyż.
Kochana, wiem, że za nas Straciłabyś niejedno. Moje wszystko bez Ciebie, To życia wszystko jedno. TAK JAK MY CÓRECZKA sł. Piotr Brymas Tak jak my, córeczka Rozmawiał już niejeden człowiek Życie to cicha, pachnąca ułeczka Kiedy świat pamięcią zostaje zza powiek. W ilu rzeczach się wyszpeca Ślad natury w dziecku Musisz długo na to czekać By wiedzieć, córeczka. I potrzeba zawsze więcej Niż się uda dać. Bo się szybko kończy serce, A zostaje na co stać. Przywiąż się do paru przywar, Jeśli takie w sobie mamy. Tylko szybko zapominaj Co bolało i kto zranił. Ty się córka, odrywaj! Ty się córka, nie wypal!
*** (I Z TĄ RÓŻNICĄ) sł. Piotr Brymas
I z tą różnicą, że się zaczęło, Mówić do siebie, ciągle niechcący. Życie to jednak przepaść, nie przełom I temat zimny, a nie, gorący.
I z tą różnicą, że obcy przebieg, Ma każda myśl i sprawa świata I się na nowo tworzy bez Ciebie I oddech Twój w ciszę ugniata.
I z tą różnicą, że kwiaty płyną, Zrzucone z mostu do nocnej rzeki I gdzieś wylane do morza wino, Z naiwnej wiary w nieba przecieki.
I z tą różnicą, że chce się przyschnąć, Bo w każdą stronę, drażni ruch każdy I pamięć, wszelką ośmiesza myślą, Kiedy już w końcu, pamięć ci zadrży. ŁADNOŚĆ BEZRADNOŚĆ sł. Piotr Brymas
Bezradność, totki rodzaj zgody, Na zaufanie celom podróży, W której się kocha, każde powody, Gubienia drogi, której się służy.
Lecz ma się w sercu, już, Twoją bliznę, Która przez różne, wciąż, niesie noce. Bezradność, to nie, stan na mieliźnie, Tylko, zbieranie siły na potem.
Bo wszystkie lata, będą już zbiegiem Okoliczności utraty Ciebie.
Jestem już tylko Twoim pomysłem, Jak w sobie dobra, jakieś ocalić I bezradności, do bólu, bliskie, Chociaż się starać przemieniać w wiary.
Po to, się wiecznie, do mnie Uśmiechasz I takie Miałaś na życie plany, Żebym miał w sobie, pejzaż człowieka, Przez bezradności, nieprzasłaniany.
Bo wszystkie lata, będą już zbiegiem Okoliczności kochania Ciebie.
*** (CZĘSTO SIĘ NIEBO NAD TOBĄ OTWIERA)
sł. Piotr Brymas
Często się niebo nad Tobą otwiera, Pamięć omija to jak prześwietlona. Nie przeraź się tego tylko, nie przeraź. Bo tam, masz wszystko, co zostanie po nas.
To są widoki dla żyjących w ciszy. Zaczynających na pozór od zera. Z otwarcia nieba można nieźle wyżyć. Nie przeraź się tego tylko, nie przeraź.
Wystarczy duszę pozamieniać w ciszę. Duszę za duszne ponoszą nastroje I tylko wtedy jasno niebo pisze, Co, w dusznym życiu przejrzyście jest Twoje.
Kiedy się światło już przed Tobą zamknie. Możesz się wcale ze śmiechu nie zbierać. Do końca w ciszy będziesz widział lampkę, Którą się niebo nad Tobą otwiera.
MY DZIECI sł. Piotr Brymas
Chociaż tak dobrane to nasze kochanie I wciąż w jedną stronę patrzymy pod słońce, To i tak, po drodze zostajemy same, My dzieci, wbrew sobie naznaczone końcem.
A rwą nam się oczy do spotkań i blasku. Dni bez łez i śmiechu za bardzo nas nużą. Mamy słabość do tych, co wznoszą na piasku. My dzieci, co wbrew sobie widziały za dużo.
I mówić, coś tak zmusza, jak serca czyszczenie. Każą słowa ważyć, co dla nas jest zgubą. Miłość jest rozmową! Choć złotem milczenie. Dla dzieci, co wbrew sobie, milczały za długo.
Próbują grać w życie i przemycać gesty, A my, mamy straty powliczane w nerwy. Bóg, co dzieci sieje, w nosie ma protesty, Nas, dzieci, co wbrew sobie kochają bez przerwy.
|